Przymierzałyśmy się do Delty Dunaju dość długo, przeglądałyśmy różne oferty. Ostatecznie zdecydowałyśmy się na ogólną wycieczkę lokalnego biura podróży, a nie typowy birdwatching (zdecydowanie droższy). Uznałyśmy, że chcemy zobaczyć i inne atrakcje, a będąc w Delcie Dunaju na pewno i tak zobaczymy mnóstwo ptaków. I nie zawiodłyśmy się.
Mieszkaliśmy we wsi Mila 23 - pośrodku terenu delty, w bardzo dobrych warunkach bytowych. Jedzenie było bardzo dobre – przeważnie różne i różnie przyrządzone ryby. Pięć dni penetrowaliśmy północną część delty. Pływaliśmy motorówką w dwunastoosobowej grupie. Byłyśmy jedynymi obcokrajowcami. Pływaliśmy bardzo wolno. Kierujący łodzią przewodnik zwracał uwagę na brodzące lub przelatujące ptaki oraz uważnie obserwował uczestników wycieczki. Gdy ktoś zwrócił uwagę na jakiegoś ptaka zatrzymywał łódź, abyśmy mogli się mu lepiej przyjrzeć i zrobić zdjęcia. Przewodnik znał miejsca, w których aktualnie znajdowały się ptaki.
Oczywiście na pierwszym miejscu należy wymienić pelikany różowe (pelikany baba), których widzieliśmy setki. Zarówno pływające, jak i latające w najróżniejszych szykach nad głowami. Były też pelikany kędzierzawe. Było ich znacznie mniej i spotykaliśmy je w mniejszych grupach. Od czasu do czasu spotykaliśmy ibisy kasztanowate. Widzieliśmy kolonię kormoranów i gawronów, spotykaliśmy kormorany małe. Czaple – do wyboru, do koloru – siwa, purpurowa, modronosa, biała, nadobna, ślepowron. Z ptaków drapieżnych – bielik, błotniak stawowy. Może i inne, ale ich szybki lot i brak naszego doświadczenia nie pozwolił ich zidentyfikować. Perkozy – dwuczuby, zausznik, rdzawoszyi. Różne gatunki kaczek, mewy, rybitwy.
Gdy pływaliśmy kanałami często słyszeliśmy wilgę. Raz nawet udało się nam ją wypatrzeć. Jeden z pięciu dni upłynął pod znakiem kraski. Widzieliśmy wtedy 7 tych ptaków. Innego dnia udało się nam wypatrzyć samotną warzęchę. Wszędzie spotykaliśmy wrony siwe. Żołny zobaczyłyśmy już po zakończeniu wycieczki, w Tulczy, nieopodal monumentu Wolności. W czasie jazdy pociągiem z Bukaresztu do Tulczy i w drodze powrotnej wielokrotnie widziałyśmy dudki. Ogółem naliczyłyśmy 70 gatunków ptaków (tych, których jesteśmy pewne). Często obserwowaliśmy ptaki z tegorocznym przychówkiem.
Drugiego dnia popłynęliśmy do miejscowości Letea, aby zobaczyć najbardziej na północ wysunięty las subtropikalny. Tam uraczył nas koncertem słowik (jaki?) Tam też widzieliśmy dzikie konie. Na pobliskich wydmach podziwialiśmy typową roślinność. W drodze odwiedziliśmy kościół – klasztor starowierców w Stipoc.
Przedostatniego dnia popłynęliśmy do Suliny – miasta portowego leżącego u ujścia odnogi Dunaju Sulina do Morza Czarnego. Spędziliśmy tam kilka godzin zwiedzając miasto i starą latarnię morską. Zwiedziliśmy również stary cmentarz, a następnie udaliśmy się na plażę. Spędziliśmy tam przyjemnie dwie godziny czasu wolnego. W szerokim pasie roślinności i niewielkich jeziorek przylegających do plaży obserwowaliśmy szczudłaki. Gdy wracaliśmy na kwaterę zobaczyliśmy jednego szczudłaka blisko naszej wsi i towarzyszącego mu rycyka w szacie godowej. Dodać jeszcze należy, że cały czas towarzyszyła nam bardzo ciepła, słoneczna pogoda. Delta Dunaju jest częścią Dobrudży – rejonu Rumunii o historii sięgającej jeszcze starożytnej Grecji. Bez jakichkolwiek wątpliwości możemy rekomendować ten teren jako godny uwagi dla miłośników ptaków, ale i ciekawych regionalnego folkloru.
Kamila i Krysia
Mieszkaliśmy we wsi Mila 23 - pośrodku terenu delty, w bardzo dobrych warunkach bytowych. Jedzenie było bardzo dobre – przeważnie różne i różnie przyrządzone ryby. Pięć dni penetrowaliśmy północną część delty. Pływaliśmy motorówką w dwunastoosobowej grupie. Byłyśmy jedynymi obcokrajowcami. Pływaliśmy bardzo wolno. Kierujący łodzią przewodnik zwracał uwagę na brodzące lub przelatujące ptaki oraz uważnie obserwował uczestników wycieczki. Gdy ktoś zwrócił uwagę na jakiegoś ptaka zatrzymywał łódź, abyśmy mogli się mu lepiej przyjrzeć i zrobić zdjęcia. Przewodnik znał miejsca, w których aktualnie znajdowały się ptaki.
Oczywiście na pierwszym miejscu należy wymienić pelikany różowe (pelikany baba), których widzieliśmy setki. Zarówno pływające, jak i latające w najróżniejszych szykach nad głowami. Były też pelikany kędzierzawe. Było ich znacznie mniej i spotykaliśmy je w mniejszych grupach. Od czasu do czasu spotykaliśmy ibisy kasztanowate. Widzieliśmy kolonię kormoranów i gawronów, spotykaliśmy kormorany małe. Czaple – do wyboru, do koloru – siwa, purpurowa, modronosa, biała, nadobna, ślepowron. Z ptaków drapieżnych – bielik, błotniak stawowy. Może i inne, ale ich szybki lot i brak naszego doświadczenia nie pozwolił ich zidentyfikować. Perkozy – dwuczuby, zausznik, rdzawoszyi. Różne gatunki kaczek, mewy, rybitwy.
Gdy pływaliśmy kanałami często słyszeliśmy wilgę. Raz nawet udało się nam ją wypatrzeć. Jeden z pięciu dni upłynął pod znakiem kraski. Widzieliśmy wtedy 7 tych ptaków. Innego dnia udało się nam wypatrzyć samotną warzęchę. Wszędzie spotykaliśmy wrony siwe. Żołny zobaczyłyśmy już po zakończeniu wycieczki, w Tulczy, nieopodal monumentu Wolności. W czasie jazdy pociągiem z Bukaresztu do Tulczy i w drodze powrotnej wielokrotnie widziałyśmy dudki. Ogółem naliczyłyśmy 70 gatunków ptaków (tych, których jesteśmy pewne). Często obserwowaliśmy ptaki z tegorocznym przychówkiem.
Drugiego dnia popłynęliśmy do miejscowości Letea, aby zobaczyć najbardziej na północ wysunięty las subtropikalny. Tam uraczył nas koncertem słowik (jaki?) Tam też widzieliśmy dzikie konie. Na pobliskich wydmach podziwialiśmy typową roślinność. W drodze odwiedziliśmy kościół – klasztor starowierców w Stipoc.
Przedostatniego dnia popłynęliśmy do Suliny – miasta portowego leżącego u ujścia odnogi Dunaju Sulina do Morza Czarnego. Spędziliśmy tam kilka godzin zwiedzając miasto i starą latarnię morską. Zwiedziliśmy również stary cmentarz, a następnie udaliśmy się na plażę. Spędziliśmy tam przyjemnie dwie godziny czasu wolnego. W szerokim pasie roślinności i niewielkich jeziorek przylegających do plaży obserwowaliśmy szczudłaki. Gdy wracaliśmy na kwaterę zobaczyliśmy jednego szczudłaka blisko naszej wsi i towarzyszącego mu rycyka w szacie godowej. Dodać jeszcze należy, że cały czas towarzyszyła nam bardzo ciepła, słoneczna pogoda. Delta Dunaju jest częścią Dobrudży – rejonu Rumunii o historii sięgającej jeszcze starożytnej Grecji. Bez jakichkolwiek wątpliwości możemy rekomendować ten teren jako godny uwagi dla miłośników ptaków, ale i ciekawych regionalnego folkloru.
Kamila i Krysia