Jak postępować ze znalezionymi pisklętami i podlotami?
Nasz region jest w zasięgu działającego od roku 2012 Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Drobnych Ssaków "Ostoja".
Ośrodek znajduje się w Pomieczynie, przy ulicy Słupia 30c (83-305 Pomieczyno (Hejtus), gm. Przodkowo).
Kontakt z Ośrodkiem:
Ośrodek przyjmuje ranne lub chore dzikie ptaki i drobne ssaki – jeże i wiewiórki w:
W czasie wiosennych i letnich spacerów po parku często można napotkać pisklęta różnych gatunków ptaków lub tak zwane podloty. U wielu gatunków ptaków (np. drozdów, pustułek, puszczyków) młode osobniki opuszczają gniazdo zanim uzyskają pełną zdolność do lotu (takie osobniki nazywamy właśnie podlotami). Zachowanie takie wynika ze strategii ochrony lęgu przed drapieżnikami - drapieżnikowi trudno jest znaleźć ptaki rozproszone, ukryte w koronach drzew czy w zakrzaczeniach. Jeśli nawet upoluje on jednego osobnika, to inne podloty pochodzące z danego gniazda mają szanse na przeżycie, której byłyby pozbawione, gdyby wszystkie pozostały w gnieździe. Podloty karmione są przez rodziców jeszcze przez kilka, kilkanaście dni. Spacerujący ludzie zabierają takie słabo latające podloty myśląc, że są to osobniki porzucone, osłabione bądź chore. Nie zwracają uwagi na zaniepokojone, pozostające w pobliżu dorosłe ptaki. Pamiętajmy, aby nie zabierać takich ptaków. Nie ma takiej potrzeby!!! W rękach człowieka mają znacznie mniejsze szanse na przeżycie. Jeżeli nawet dziecko przyniesie podlota do domu, należy jak najszybciej odnieść go w miejsce gdzie został znaleziony. Można go posadzić na pobliskiej gałęzi i zostawić w spokoju, dorosłe ptaki na pewno go odnajdą i będą się nim opiekować.
Czasami w czasie nocnej jazdy samochodem możemy natrafić na siedzącego na szosie podlota puszczyka. Sowy te chętnie gniazdują w dziuplach starych drzew, którymi obsadzane jest wiele dróg. Zdarza się, że młode ptaki „ćwicząc skrzydła”, czasami spadają na szosę i nie potrafią wspiąć się na drzewo. Nie należy takiego „młodziaka” zabierać do domu, wystarczy podnieść go z szosy i posadzić na pobliskiej gałęzi. Odchowanie sów nie jest proste; duże problemy sprawia zwłaszcza przyuczenie tych ptaków do samodzielnego zdobywania pokarmu.
Na przełomie lipca i września mogą trafić w nasze ręce młode jerzyki, gdyż jest to właśnie czas, kiedy ptaki te opuszczają gniazda. Jerzyki większość swego życia spędzają w powietrzu, polując na owady, które łapią w bardzo zwinnym i szybkim locie. Są perfekcyjnymi lotnikami, natomiast fatalnymi piechurami – ich kończyny są wyjątkowo krótkie, trudno im odbić się do lotu, gdy znajdą się przypadkowo na ziemi, posadzenie na otwartej dłoni niewiele pomaga. Jeżeli znajdziemy, leżącego na ziemi jerzyka i nie ma on widocznych uszkodzeń ciała (np. złamania skrzydeł czy nóg) należy spróbować go wypuścić. Musimy ułatwić mu start, toteż najlepiej udać się na pobliską łączkę, posadzić jerzyka na otwartej dłoni i lekko go podrzucić. W większości przypadków ptak bez problemu odleci. W naturze jerzyki nie siadają na ziemi, czepiają się swoimi ostrymi pazurkami chropowatej powierzchni ścian i w tej pozycji odpoczywają. Startując do lotu, po prostu rozluźniają uchwyt i dosłownie „odpadają” od ścian, rozkładają skrzydła i wzbijają się w powietrze.
Informacje dotyczące prawidłowej opieki (w tym karmienia) nad pisklętami i podlotami jerzyków oraz innych ptaków można znaleźć na stronie Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
W okresie zimowym na trójmiejskich stawach i przybrzeżnych wodach Bałtyku licznie zimują łabędzie. Często widuje się te ptaki siedzące na lodzie ze schowaną pod skrzydła głową. Nie są to osobniki, które przymarzły, lecz ptaki, które próbują maksymalnie ograniczyć straty energii i w ten sposób przetrwać ciężki okres. Nie należy ich płoszyć, nie ma też potrzeby wzywać do jakiejkolwiek, gdyż po prostu te ptaki jej nie wymagają!!!.
Ośrodek znajduje się w Pomieczynie, przy ulicy Słupia 30c (83-305 Pomieczyno (Hejtus), gm. Przodkowo).
Kontakt z Ośrodkiem:
- tel. 606 90 77 40 (w godzinach 9.00 do 17.00)
- www.ostoja.gda.pl
- "Ostoja" na Facebooku
Ośrodek przyjmuje ranne lub chore dzikie ptaki i drobne ssaki – jeże i wiewiórki w:
- Klinice Weterynaryjnej w Gdyni na ul. Stryjskiej 25 w godzinach 9-21
- Lecznicy Weterynaryjnej w Gdańsku na ul.Kartuskiej 249 w godzinach 8-20
W czasie wiosennych i letnich spacerów po parku często można napotkać pisklęta różnych gatunków ptaków lub tak zwane podloty. U wielu gatunków ptaków (np. drozdów, pustułek, puszczyków) młode osobniki opuszczają gniazdo zanim uzyskają pełną zdolność do lotu (takie osobniki nazywamy właśnie podlotami). Zachowanie takie wynika ze strategii ochrony lęgu przed drapieżnikami - drapieżnikowi trudno jest znaleźć ptaki rozproszone, ukryte w koronach drzew czy w zakrzaczeniach. Jeśli nawet upoluje on jednego osobnika, to inne podloty pochodzące z danego gniazda mają szanse na przeżycie, której byłyby pozbawione, gdyby wszystkie pozostały w gnieździe. Podloty karmione są przez rodziców jeszcze przez kilka, kilkanaście dni. Spacerujący ludzie zabierają takie słabo latające podloty myśląc, że są to osobniki porzucone, osłabione bądź chore. Nie zwracają uwagi na zaniepokojone, pozostające w pobliżu dorosłe ptaki. Pamiętajmy, aby nie zabierać takich ptaków. Nie ma takiej potrzeby!!! W rękach człowieka mają znacznie mniejsze szanse na przeżycie. Jeżeli nawet dziecko przyniesie podlota do domu, należy jak najszybciej odnieść go w miejsce gdzie został znaleziony. Można go posadzić na pobliskiej gałęzi i zostawić w spokoju, dorosłe ptaki na pewno go odnajdą i będą się nim opiekować.
Czasami w czasie nocnej jazdy samochodem możemy natrafić na siedzącego na szosie podlota puszczyka. Sowy te chętnie gniazdują w dziuplach starych drzew, którymi obsadzane jest wiele dróg. Zdarza się, że młode ptaki „ćwicząc skrzydła”, czasami spadają na szosę i nie potrafią wspiąć się na drzewo. Nie należy takiego „młodziaka” zabierać do domu, wystarczy podnieść go z szosy i posadzić na pobliskiej gałęzi. Odchowanie sów nie jest proste; duże problemy sprawia zwłaszcza przyuczenie tych ptaków do samodzielnego zdobywania pokarmu.
Na przełomie lipca i września mogą trafić w nasze ręce młode jerzyki, gdyż jest to właśnie czas, kiedy ptaki te opuszczają gniazda. Jerzyki większość swego życia spędzają w powietrzu, polując na owady, które łapią w bardzo zwinnym i szybkim locie. Są perfekcyjnymi lotnikami, natomiast fatalnymi piechurami – ich kończyny są wyjątkowo krótkie, trudno im odbić się do lotu, gdy znajdą się przypadkowo na ziemi, posadzenie na otwartej dłoni niewiele pomaga. Jeżeli znajdziemy, leżącego na ziemi jerzyka i nie ma on widocznych uszkodzeń ciała (np. złamania skrzydeł czy nóg) należy spróbować go wypuścić. Musimy ułatwić mu start, toteż najlepiej udać się na pobliską łączkę, posadzić jerzyka na otwartej dłoni i lekko go podrzucić. W większości przypadków ptak bez problemu odleci. W naturze jerzyki nie siadają na ziemi, czepiają się swoimi ostrymi pazurkami chropowatej powierzchni ścian i w tej pozycji odpoczywają. Startując do lotu, po prostu rozluźniają uchwyt i dosłownie „odpadają” od ścian, rozkładają skrzydła i wzbijają się w powietrze.
Informacje dotyczące prawidłowej opieki (w tym karmienia) nad pisklętami i podlotami jerzyków oraz innych ptaków można znaleźć na stronie Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
W okresie zimowym na trójmiejskich stawach i przybrzeżnych wodach Bałtyku licznie zimują łabędzie. Często widuje się te ptaki siedzące na lodzie ze schowaną pod skrzydła głową. Nie są to osobniki, które przymarzły, lecz ptaki, które próbują maksymalnie ograniczyć straty energii i w ten sposób przetrwać ciężki okres. Nie należy ich płoszyć, nie ma też potrzeby wzywać do jakiejkolwiek, gdyż po prostu te ptaki jej nie wymagają!!!.